wtorek, 9 lutego 2016

Podsumowanie 7 Read Up








7 Read Up nie poszedł mi najlepiej.
Może to z powodu kryzysu czytelniczego, który ostatnio daje mi w kość.
A może dlatego, że był to mój pierwszy raz i nie wiedziałam jak się za to za brać, ale to nie zmienia faktu, że poszło mi słabo.

Przeczytałam w całości tylko "Szklany tron" Sarah J. Mass, a potem skończyło się moje chorobowe i przygniotły mnie szkolne obowiązki, więc przeczytałam jeszcze jedynie 2/3 "Deklaracji" Gemmy Malley.
W weekend również nie maiłam czasu i do tego dopadło mnie zmęczenie.

Stwierdziłam, że po prostu nie jestem w stanie się zmuszać do czytania.
Może to wytłumaczenie mojego lenistwa, ale muszę się jakoś pocieszać, bo to co widzę trochę mnie przytłacza.

Przeczytałam 5 cm (niech będzie tak naprawdę to 4,9 cm, ale nie trzeba tego mówić głośno)

Jestem załamana moim wynikiem, ale w sumie jestem zadowolona.
"Szklany tron" bardzo mi się podobał, a po "Deklarację" pewnie bym nie sięgnęła gdyby nie 7 Read Up i przegapiłam bym fajną lekturę.

Uważam, że takie maratony to naprawdę fajny motywator i pomimo iż ten poszedł mi słabo to nie zamierzam się zniechęcać.


piątek, 5 lutego 2016

W kierunku "Cyrku nocy" Erin Morgenstern

żródło:
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/151846/cyrk-nocy
Sięgając po "Cyrk nocy" w sumie spodziewałam się, że dostanę magiczną powieść, gdzie dwójka ludzi zostanie zmuszona do bezpośredniej walki i gdzieś tam po drodze narodzi się uczucie między nimi.
W rzeczywistości dostałam coś zupełnie innego.

Hektor Bowen i pan A.H- od lat toczą między sobą walki. Pozyskują kolejnych uczniów, wymyślają nowe areny i obserwują, czekając, aż pojedynek dobiegnie końca, tylko po to by zacząć od początku.
Ten pojedynek w sumie niczym się nie różni, no może pomijając fakt, że tym razem arena przewyższa wszelki wyobrażenia.
Celia Bowen i Marco stają do pojedynku jednak nikt nie przewidział jak potoczą się ich losy.

Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to połączenie grozy, tajemnic i magii, które stworzyło niepowtarzalny klimat. Jednak później to się rozmyło. Na początku czułam znaczenie wydarzeń, przestrach, niepewność i choć autorka do samego końca nie wyłożyła przed nami wszystkich kart to potem stało się to takie mniej podniosłe. W dodatku denerwowało mnie to że do samego końca nie wytłumaczono zasad pojedynku ciągle zaznaczają, że to jest bardziej złożone niż się wydaje.

Akacja książki jest powolna co sprawiło, że naprawdę trudno mi było wbić w wydarzenia, a nie pomogło mi nieustanne zmiana miejsc i czasu. Wiele planowania, opisów, niespodziewane pojawienie się nowych wątków, często dla mnie niezrozumiałych sprawiało, że gubiłam się w fabule i chociaż na końcu wszystko ładnie złożyło się w zgrabną całość przełożyło się to na, że książkę czytało mi się ciężko i naprawdę długo.

Jeśli już się wyżyłam to teraz czas na jakieś pozytywy.

Po pierwsze jak już wspominałam klimat, zawłaszcza ten z pierwszych stron, był naprawdę niesamowity, namacalny i magiczny.

Poza tym to naprawdę piękna historia dwójka ludzi, tak różnych że wręcz stworzonych dla siebie i ich miłość, która tak naprawdę nie ma prawa istnieć. Choć może źle to określam, bo miłość nie jest tu. Najistotniejszym motywem, bo najważniejszy jest cyrk i to wokół niego wszystko się kręci.

No i ten język. Niezwykle obrazowy pozwala zobaczyć cyrk przed oczami i poczuć jego atmosferę, pozwala się tam znaleźć i obserwować rozwój wydarzeń jak widz patrzący na kolejne przedstawienie Iluzjonistki.

To piękna książka o snach i marzeniach, które można urzeczywistnić i o tym, że zawsze warto podążać za marzeniami, nawet jeśli wydają się one tak nieuchwytne jak Le Cirque des Reves. Choć pokazuje on też mroczną stronę magi i trzeba się z tym liczyć.

Po przeczytaniu "Cyrku nocy" mam mętlik w głowie. Nie wiem czy wychwalać tą książkę czy hejtować. Nie jestem w stanie nawet wystawić jej oceny, czy napisać recenzji na jej temat, która była by w miarę składna, więc może lepiej już to zakończę.

poniedziałek, 1 lutego 2016

Już po styczniu...

..., więc czas na podsumowanie miesiąca

Najpierw tytułem wstępu. Już po "nazwa miesiąca, który się skończył" to taki book haul, wrap up i TBR w jednym. Krótko mówiąc podsumowanie miesiąca.
Dlaczego tak, a nie inaczej?
Posty z TBR i wrap up, słabo mi wychodziły. Były trochę za krótkie, a nie kupuję na tyle książek by robić jeszcze osobne book haul i stąd będą powstawać takie posty.

A teraz do rzeczy

Ten stosik wygląda jeszcze gorzej bez "Królowej lata",
która powędrowała już do biblioteki
W styczniu przeczytałam 3 książki:
"Królową lata" Melissa Marr
"Intruza" Stephanie Meyer
"Cyrk nocy" Erin Morgenstern
Wynik nie jest rewelacyjny, ale po prostu nie miałam ochoty na czytanie w tym miesiącu
Zamierzam to nadrobić w lutym, a jest do tego kilka okazji.

W tym miesiącu zdobyłam:
"Porwaną pieśniarkę" Jensen Danielle L.
"Wszystkie jasne miejsca" Niven Jennifer
"Szklany tron" Sarah J. Maas
Są to książki, które chciałam mieć od dłuższego czasu i nie umiem opisać jaki miałam zaciesz jak wreszcie znalazły się w moich łapach

Oprócz tego w tym miesiącu opublikowałam 5 postów w tym 2 recenzje.
I dostałam dwa pierwsze komentarze co też strasznie mnie ucieszyło.

Tak w sumie choć nie przeczytałam za wiele to był to dobry miesiąc.







Zacznę od 7 Read Up o którym pisałam tutaj.
Mam nadzieje, że uda mi się przeczytać wszystko co sobie zaplanowałam, ale jeśli nie to przejdzie to na następne tygodnie.

Oprócz tego zamierzam przeczytać "Porwaną pieśniarkę" i "Wszystkie jasne miejsca", a co dalej to się zobaczy.